Objawienie Jana

Musisz znowu prorokować/przemawiać przed ludźmi, narodami, językami i wieloma królami/politykami…

Ohyda Spustoszenia – Nie posłuchali Boga. Nie posłuchali proroctw. Zginęli z własnego wyboru

Chrystus nawoływał wszystkich Judejczyków do opuszczenia Jerozolimy. Wyrokiem Boga, Jerozolimę należało wyburzyć, zniszczyć:

„Gdy wychodził ze świątyni, powiedział do Niego jeden z Jego uczniów: Nauczycielu, spójrz, co za kamienie i co za budowle. A Jeszu odpowiedział mu: Czy widzisz te wielkie budowle? Nie będzie tu pozostawiony kamień na kamieniu, którego by nie zwalono” – Marka 13:1-2.

 

„A gdy się zbliżył i zobaczył miasto, zapłakał nad nim. i powiedział: Gdybyś w tym dniu poznało i ty, co prowadzi do pokoju. Lecz jest to teraz zakryte przed twoimi oczami. Gdyż nastaną dla ciebie dni, w których twoi wrogowie usypią wokół ciebie wał, otoczą cię, zewsząd cię ścisną, powalą ciebie oraz twoje dzieci w tobie i nie pozostawią w tobie kamienia na kamieniu, ponieważ nie rozpoznałaś czasu swoich odwiedzin/nawiedzenia. Potem wszedł do świątyni i zaczął wyganiać sprzedawców…” – Łukasza 19:41-45.

 

„Kiedy zobaczycie ohydę spustoszenia, które zostało powiedziane przez proroka Danielastojącą w miejscu świętymczytający niech rozumie/uważa, wtedy w Judei niech uciekają w góry… Będzie bowiem wielki ucisk wtedy, jaki nie stał się od początku świata aż do teraz, ani nie stałby się” – Mateusza 24:15 i 21.

 

Przybędą Kitiosowie(jako symbol potęgi Rzymu), pokonają go i ukarzą. Gdy wróci, będzie gniewem odnosił się do przymierza ze świętym. Będzie działał, a gdy wróci wystąpi przeciwko nim za to, że porzucili przymierze ze Świętym. Przyjdą od niego oddziały zbrojne i sprofanują święte miejsce bojaźni. Zabronią ofiar i zostawią tam ohydę pustki” – Daniela 11:30-31 (Septuaginta).

Tutaj jest podsumowanie proroctw:

Werset Treść wersetu
1 Daniel 9:26 A po tych sześćdziesięciu dwóch tygodniach zabity będzie Mesjasz, lecz nie za siebie; a miasto i świątynię zburzy lud władcy, który przyjdzie; jego koniec nastąpi w powodzi, i do końca wojny utrzymają się spustoszenia.
2 Daniel 9:27 I zawrze on przymierze z wieloma na jeden tydzień; a w połowie tygodnia sprawi, że ustanie ofiara rzeźna i pokarmowa; i na skrzydle obrzydliwości stanie ten, który pustoszy, aż do czasu wyznaczonego, gdy gniew spadnie na pustoszyciela.
3 Daniel 12:7 …gdy się dopełni rozproszenie mocy świętego ludu, wtedy się to wszystko wypełni.
4 Micheasz 3:12 Dlatego z waszej przyczyny Syjon będzie zaorany jak pole, Jerozolima stanie się rumowiskiem, a góra tego domu — zalesionym pagórkiem.
5 Zachariasz 14:2 Bo zbiorę wszystkie narody do bitwy przeciw Jerozolimie; miasto będzie zdobyte, domy złupione, a kobiety zhańbione; połowa miasta pójdzie w niewolę, lecz reszta ludu nie będzie wycięta z miasta.
6 Jeremiasz 7:14 Dlatego uczynię temu domowi, który nazywa się Moim imieniem, oraz temu miejscu, które dałem wam i waszym ojcom, tak jak uczyniłem z Szilo.

Werset Treść wersetu
1 Mateusz 23:38 Oto wasz dom zostaje wam pusty.
2 Mateusz 24:2 Zaprawdę mówię wam: Nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie został zwalony.
3 Łukasz 19:43-44 Przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną i ściśną zewsząd; i zrównają cię z ziemią oraz twoje dzieci w tobie, i kamienia na kamieniu nie zostawią w tobie…
4 Łukasz 21:20 A gdy ujrzycie Jerozolimę otoczoną przez wojska, wtedy wiedzcie, że jej spustoszenie jest blisko.
5 Marek 13:2 Nie pozostanie tu kamień na kamieniu, który by nie został zwalony.
6 Dzieje 6:14 Słyszeliśmy, że ten Jeszu Nazarejczyk zburzy to miejsce i zmieni zwyczaje, które nam przekazał Mojżesz.

Osoby, które uwierzyły Chrystusowi i prorokom, porzuciły Jerozolimę. Osoby, które nie uwierzyły, zostały: zginęły lub dostały się do niewoli.

Zadajmy pytanie: dlaczego okazali niewiarę wobec Chrystusa, apostołów i proroków?

Czyżby tak bardzo pokochali złoto, przepych, władzę, że nie mogli opuścić tego miejsca?

Józef Flawiusz w książce: „Wojna żydowska” opisuje ten czas buntu Judejczyków. Nazywa ich żydami, chociaż w Nowym Testamencie jeszcze nie spotykamy takiego słowa.

Patrzmy na tych ludzi, NIE jak na bohaterów, ale jak na buntowników działających przeciwko prawu/proroctwom Bożym. Ta historia jest przestrogą dla chrześcijan. Mamy jeszcze wiele proroctw do spełnienia, które Bóg ogłasza przez swoje sługi.

Kto nie będzie brał ich pod uwagę, kto jej ośmieszy, zlekceważy, ten skończy jak ci niewierni Judejczycy.

Oto fragment z książki „Wojna żydowska” Józefa Flawiusza:

„Tytus cofnął się do Antonii, zamierzając dnia następnego wszystkimi siłami na nich uderzyć i świątynię dokoła wojskami opasać. Ale Bóg już dawno był skazał ów Przybytek na ogniową zagładę i oto z toni czasów wyłonił się wyznaczony losem dzień dziesiąty miesiąca Loos¹²⁹⁷, ten sam, który patrzył na spalenie pierwszej świątyni¹²⁹⁸ przez króla Babilończyków. I nie kto inny, ale Żydzi dali do tego powód i z ich winy ta wtóra pożoga¹²⁹⁹ świątyni nastąpiła. Zaledwie bowiem Tytus był się oddalił, powstańcy po krótkiej przerwie raz jeszcze na Rzymian napadli, wywiązała się walka pomiędzy załogą Przybytku a żołnierstwem przeznaczonym do gaszenia zabudowań wewnętrznego dziedzińca świątyni, które ścigając uciekających Żydów, dotarło do samego Przybytku. Pewien żołnierz, nie czekając niczyjego rozkazu ani też nad skutkami postępku swego

¹²⁹⁷Loos — żyd.: Ab, sierpień. [przypis tłumacza]
¹²⁹⁸spalenie pierwszej świątyni — wedle Starożytności X, VIII, : „dnia pierwszego piątego miesiąca”, a więc pierwszego sierpnia (Ab), a nie dziesiątego. [przypis tłumacza]

nie zastanowiwszy się, rzekłbyś ślepe narzędzie wyższego zrządzenia, chwycił z pożaru¹³⁰⁰ głownię i stanąwszy na plecach swego towarzysza¹³⁰¹, miotnął ją przez złote okno ze strony północnej ku zabudowaniom okalającym Przybytek. Zaledwie ukazały się płomienie, Żydzi podnieśli wrzawę niesłychaną, jaką tylko takie nieszczęście mogło tchnąć z ich piersi, biegli ratować, nikt już o własnym nie myślał bezpieczeństwie, każdy nadludzkich dobywał sił, skoro temu groziła zagłada, co było głównym przedmiotem ich pieczy.

Tytus został o tym wypadku zawiadomiony przez gońca. Spoczywał właśnie po walce w swoim namiocie. Zerwał się tedy natychmiast i w tym tylko, co miał na sobie, pobiegł do Przybytku, aby zarządzić ratunek. Za nim ruszyli wszyscy wodzowie, za wodzami legie, przejęte tym zdarzeniem. Powstała ogromna wrzawa i natłok łatwo zrozumiały, gdzie takie tłumy bezładnie się kupią. Cezar krzyczał na walczących i machał ku nim rękami, chcąc im dać znać, że przede wszystkim należy gasić pożar, ale żołnierze wcale nie słyszeli jego głosu, bo ginął w ogólnej wrzawie, na znaki dawane ręką także nie zwrócili uwagi, gdyż całkiem ich pochłonęła walka i wzburzenie bojowe.

Szalonego natarcia legii nie zdołały powstrzymać żadne rozkazy, żadne groźby; wściekłość objęła teraz dowództwo i wiodła wojska naprzód. U bram powstał taki natłok, że wielu stratowano, wielu wepchnięto w dymiące zgliszcza krużganków, gdzie ich ten sam los spotkał, co zabitych. Ci zaś, którzy znaleźli się potem w pobliżu Przybytku, udawali, że wcale nie
słyszeli wołań Cezara, przeciwnie, krzyczeli do tych, co się cisnęli przed nimi, aby miotali ogień na sam Przybytek. Powstańcy utracili ostatnią nadzieję opanowania pożogi, wszędzie ich mordowano lub zmuszano do ucieczki. Wraz z nimi ginął całymi gromadami słaby i bezbronny lud, gdziekolwiek wypadło mu zetknąć się z rozwścieczonym rzymskim żołnierzem; zwłaszcza koło ołtarza spiętrzył się wał poległych, a po stopniach Przybytku¹³⁰² lała się krew rzeką i staczały się w dół ciała pomordowanych.

Kiedy Cezar postrzegł, że nie ma sposobu powstrzymania szalejącego żołnierstwa, a pożar szerzył się z coraz większą gwałtownością, w otoczeniu swoich wodzów przestąpił
w Przybytku próg Świętego Świętych. Pilnie oglądał każdy szczegół wnętrza, a wszystko, co tam zobaczył, było znacznie piękniejsze, niż głosiła sława po cudzoziemskich krajach o tym krążąca, natomiast całkiem zgodne z tym, co mu ludzie miejscowi z uniesieniem rozpowiadali. Ponieważ płomienie z sąsiednich gmachów nie dotarły jeszcze do Przybytku, przeto sądził i zupełnie słusznie, że dałoby się jeszcze to wspaniałe dzieło uratować.

Wybiegłszy tedy na zewnątrz, wzywał żołnierzy do gaszenia pożaru, a gdy to nie pomagało, nakazał Liberalisowi, centurionowi swej straży przybocznej, napędzać kijami¹³⁰³ nieposłusznych żołnierzy. Ale nad wolę Cezara i nad strach przed karami, jakimi rozporządzał, potężniejsza okazała się wściekłość żołnierstwa, ich nienawiść ku Żydom i szał bojowy. Większość zaś rwała się naprzód niesiona nadziejami zdobycia bogatych łupów, albowiem mniemali, że jeśli na zewnątrz tyle złota świeciło, to chyba wnętrze będzie istnym składem rozmaitych skarbów. Tymczasem w owej chwili, kiedy Cezar wybiegł z Przybytku, aby wojska rozszalałe powstrzymać, jeden z żołnierzy, co wtargnęli do środka, podłożył ogień pod zawiasy bramy¹³⁰⁴ w ciemności. Kiedy więc niespodzianie płomienie zaczęły się także z wnętrza Przybytku dobywać, wodzowie z Cezarem cofnęli się i nikt już żołnierzy od szerzenia pożogi nie powstrzymywał.

Oto w jaki sposób wbrew woli Cezara spłonął Przybytek.

Jakkolwiek serce ściska się boleśnie na myśl, że zgładzone zostało z powierzchni ziemi dzieło bardziej godne podziwu nad wszystko, co się widziało lub o czym się słyszało, dzieło niezrównane pod względem ogromu, wspaniałości, bogactwa każdego szczegółu, a przede wszystkim znaczenia, jakie miało w świecie, niechaj temu sercu pociechą będzie to, że los nieubłagany na wszelkim życiu, na wszelkim dziele rąk ludzkich i na wszelkim człowiekowi drogim miejscu potężną swoją kładzie rękę. A tylko zdumienie ogarnia, że ów los w tak ścisłych działał tu okresach, bo na pożogę Przybytku wyznaczył nie tylko ten sam miesiąc, ale nawet ten sam dzień, w którym pierwszy Przybytek, jak to już wspominałem, został zburzony przez Babilończyków¹³⁰⁵.

Od zbudowania pierwszej świątyni przez króla Salomona aż do zburzenia świątyni drugiej za dni naszych, co przypada na drugi rok panowania Wespazjanowego, upłynęło lat tysiąc sto trzydzieści, miesięcy siedem i dni piętnaście, a od wtórego zbudowania jej przez Aggeusza¹³⁰⁶ w drugim roku panowania Cyrusa aż do zburzenia za Wespazjana sześćset trzydzieści dziewięć lat i dni czterdzieści pięć.

W czasie pożogi Przybytku żołnierstwo oddawało się rabunkowi i całymi tysiącami, mordowało Żydów, nie szczędząc żadnego wieku ani godności; dzieci, starców, ludzi. Upadek świeckich, kapłanów, wszystkie stany zabijano w szale bojowym bez różnicy, wcale nie zwracając uwagi, czy kto błagał litości, czy też opór stawiał. Z trzaskiem płomieni mieszały się jęki konających, a jeśli się weźmie pod uwagę wysokość góry i ogrom budowli objętych jednym pożarem, mogło się zaiste wydawać temu, który na to patrzył, że to całe miasto płonie. Niepodobna też sobie wyobrazić okropniejszej wrzawy nad tę, jaka się nad tym bezmiarem ognia unosiła.

Legie rzymskie, nacierając w zwartych szeregach, zawrzały okrzykiem zwycięstwa, z piersi tłumów, objętych pożarem i całym lasem tnących bez litości mieczów, dobyło się dzikie wycie, a nad tym wszystkim, wysoko w górze, rozległy się jęki opuszczonego ludu, który przerażony, biadający nad losem swoim, szukał ratunku, biegnąc w stronę nieprzyjaciela. Z wrzawą, którą ziała cała góra świątyni gorejącej, łączyła się znowu wrzawa ludu zebranego w mieście; albowiem ci, którym z głodu i wycieńczenia dawno już był zamarł głos w piersi, skoro spostrzegli, że Przybytek stanął w ogniu, ostatkiem sił swoich dobyli głos skargi i biadania. Odegrzmiało echem zarzeczei okoliczne góry, jeszcze bardziej zwiększając tę wrzawę¹³⁰⁷. Ale od burzy krzyku ludzkiego straszniejsze były ludzkie cierpienia. Zdawało się, że to już nie świątynia, ale góra pod nią płonie od podnóży swoich do szczytu, cała bowiem stała w ogniu; a więcej tam krwi się lało niż huczało płomieni, więcej legło pomordowanych niż szalało mordujących. Każdą piędź ziemi pokryły trupy; legioniści w pościgu za uciekającymi przedzierać się musieli przez stosy ciał.

Bogactwo Judejczyków

Rzymianie sądząc, że po spaleniu Przybytku nie ma już co oszczędzać zabudowań przyległych, zapalali wszystko dokoła, to jest pozostałe części krużganków i bramy, z wyjątkiem dwóch, wschodniej i południowej; ale i te bramy później zburzyli. Następnie puścili z dymem skarbce, w których znajdowała się nieprzebrana ilość złota, szat, przeróżnych klejnotów, jednym słowem całe bogactwo Żydów, albowiem zamożniejsi wszystko, co posiadali, tu ukryli.

Następnie Rzymianie spalili pozostałą część krużganka dziedzińca zewnętrznego świątyni. Tam chroniły się kobiety, dzieci i tłum z rozmaitych żywiołów złożony, ogółem blisko sześć tysięcy ludzi. Nim Cezar namyślił się, co z nimi zrobić, i nim wodzowie zdążyli jakieś wydać rozkazy, rozjuszone żołnierstwo podpaliło krużganek; kto się stamtąd wyrwał, ginął pod mieczem, kto pozostał, zgorzał w ogniu; żyw nikt stamtąd nie wyszedł. Wszystkich tych ludzi przyprawił o zgubę pewien fałszywy prorok, który w ów dzień obwieścił mieszkańcom Jerozolimy, że Bóg¹³⁰⁹ rozkazuje im udać się do świątyni, gdzie ujrzą na żywe oczy znaki swego ratunku. Tyrani wówczas rozpuścili pomiędzy lud wielu takich proroków i kazali wieścić bliską pomoc Bożą, aby z jednej strony tłum powstrzymać od zbiegostwa, a z drugiej strony w tych, których już ani straże, ni żadne groźby powstrzymać nie mogły, tchnąć jakąś nadzieję. Człowiekowi Kłamstwo, Nadzieja nieszczęśliwemu wszystko wmówić można, a gdy się zjawi oszust zwiastujący mu koniec jego niedoli, to taki całkiem rozpływa się w nadziejach.

Nadzwyczajne Zjawiska

Wielu też kłamców tumaniło wtedy lud nieszczęśliwy, co to mówili, że ich Bóg zesłał z posłannictwem. Natomiast na jasne i wyraźne oznaki bliskiej ruiny nikt uwagi nie zwracał, nikt dla takich rzeczy wiary nie miał¹³¹⁰. Jak gdyby ludzie nie posiadali oczu, uszu i rozumu, nie słyszeli ostrzegającego głosu Boga, tak na przykład, kiedy nad xmiastem pokazała się gwiazda w kształcie miecza i owa kometa przeszło rok świeciła na niebie, następnie, jeszcze przed powstaniem i całą burzą wojenną, kiedy lud przybył na Święto Przaśników, dnia ósmego miesiąca Ksantikos¹³¹¹ o godzinie dziewiątej w nocy¹³¹² ołtarz i Przybytek rozświetliły się takim blaskiem, iż sądzić było można, że dzień nastał, co trwało przeszło pół godziny. Ludzie rzeczy nieświadomi powiadali, że to dobry znak, ale uczeni w piśmie zaraz z tego wysnuli prawdziwy wątek przyszłych zdarzeń. W te same święta krowa, przez kapłana na rzeź ofiarną prowadzona, w samym środku świątyni porodziła jagnię. Także wierzeje bramy wschodniej wewnątrz Przybytku¹³¹³, ciężkie, całe ze spiżu, że co wieczór dwudziestu ludzi z wielkim zawierało je trudem, zaparte żelaznymi wrzeciądzami¹³¹⁴, o zasuwach głęboko zapuszczanych w próg, ciosany z jednego głazu, nagle o północy¹³¹⁵ same się rozwarły. Stróże świątyni donieśli o tym swemu przełożonemu, a ten, zaraz przybywszy na miejsce, ledwie przy pomocy ludzi zdołał je na powrót zamknąć. I znowu człek świecki na dobre to sobie wytłumaczył, że niby Bóg odmyka bramę wszelakiego dobra, ale ludzie światli postrzegli w tym znak, że Przybytek zagrożony, że bramy jego odemkną się nieprzyjacielowi i że chwila zagłady bliska jest.

W kilka dni po świętach, dwudziestego pierwszego dnia miesiąca Artemisios¹³¹⁶, ukazało się zjawisko nadzwyczajne, wprost nie do wiary. To, co tu chcę opowiedzieć, ludzie wzięliby za zwykłą baśń, gdyby nie świadkowie liczni i gdyby nie klęski, co potem spadły, a całkiem owemu zjawisku odpowiadały. Oto przed zachodem słońca ujrzano w górze nad całą okolicą pędzące wozy, sunące przez obłoki zastępy zbrojne, miasta oblegające¹³¹⁷. Kapłani zapewniają, że kiedy w święto Pięćdziesiątnicy celem dopełnienia obrządków wstąpili do wewnętrznego dziedzińca, posłyszeli hałasy, łoskoty i wrzawę rozlicznych głosów: „Uchodźmy stąd!”.

Ale oto rzecz najbardziej przejmująca. Niejaki Jezus, syn Anana, prostak ze wsi, na cztery lata przed wojną, kiedy wszyscy w mieście zażywali jeszcze spokoju i dostatku, przybył na to święto, na które to Żydzi wedle swego zwyczaju Bogu stawiają namioty, i nagle w pobliżu świątyni jął wołać: „Biada ze wschodu, biada z zachodu, biada ze wszystkich czterech stron świata, biada Jerozolimie i świątyni, biada oblubieńcom i oblubienicom, biada całemu ludowi!”¹³¹⁸. Tak jęczał dzień i noc, chodząc po wszystkich ulicach. Niektórzy spomiędzy wybitniejszych obywateli, biadaniem takim obruszeni, kazali tego człowieka pochwycić i wychłostać. Ale on ani nawet głosu przeciw nim nie podniósł, ani też nic na swoją obronę nie powiedział, tylko dalej swoje biadał. Starszyzna słusznie całkiem sądząc, że przez tego człowieka przemawia jakaś wyższa siła, kazała go powieść do rzymskiego namiestnika. Tam zbity tak, że aż mu kości było widać, ani nie błagał zmiłowania, ani łzy jednej nad sobą nie przelał, jeno za każdym uderzeniem pojękiwał: „Biada¹³¹⁹ Jerozolimie!”. Albinus, ówczesny namiestnik, spytał go, kim on jest i skąd pochodzi, ale i na to człowiek ów odpowiedzi nie dał, tylko w dalszym ciągu głosił swą skargę nad miastem. Aż Albinus, widząc w nim szalonego, puścił go na
swobodę. Przez cały czas aż do rozżarzenia się wojny człowiek ten z żadnym obywatelem nie obcował, nigdy go nie widziano, żeby z kim rozmawiał, tylko niby codzienną modlitwę powtarzał ustawicznie skargę swoją: „Biada Jerozolimie!”. Ludzie dzień w dzień go bili, nie złorzeczył im; dawali mu pożywienie, nie błogosławił ich; dla wszystkich miał na ustach tę jedną jedyną wróżbę. Głos jego zwłaszcza w święta stawał się bardziej donośny i żałosny. A choć tak bez przerwy biadał lat siedem i miesięcy pięć, ani nie ochrypł, ani nie osłabł; zamilkł dopiero w czasie oblężenia, kiedy przepowiednia jego ziściła się.
Albowiem obchodząc mury z donośnym wołaniem: „Biada jeszcze raz miastu i ludowi i świątyni”, gdy dodał: „Biada i mnie samemu!”, głazem z kuszy lecącym ugodzony, skonał na miejscu, mając owo biadanie na ustach.

Rzymianie składają w świątyni ofiary swoim bożkom

Kiedy powstańcy uciekli do miasta, a Przybytek z wszelkimi należącymi do niej budowlami gorzał, Rzymianie przenieśli swoje godła do świątyni, zatknęli je naprzeciwko bramy wschodniej, składali owym godłom ofiary i wśród hucznych okrzyków obwołali Tytusa imperatorem¹³²¹.

Żołnierstwo zdobyło tyle łupów, że w Syrii cena złota spadła o połowę dawnej wartości.

Spomiędzy kapłanów, wciąż jeszcze kryjących się na murze Przybytku, wychyliło się jakieś spragnione chłopię, prosiło rzymską straż o zmiłowanie i o pozwolenie napicia się. Żołnierze, ulitowawszy się nad wiekiem i nad niedolą chłopaka, obiecali, że mu niczego nie uczynią. Tedy chłopiec zszedł w dół, napił się do syta, a zaczerpnąwszy wody w naczynie, jakie ze sobą miał, szybko zbiegł do swoich. Straże, nie zdoławszy go przychwycić, jęły łajać, że słowo złamał. Ale on wołał, że wcale tak nie jest, albowiem prosił o łaskę, nie żeby u nich zostać, ale żeby zejść i zaczerpnąć wody, uczynił jedno i drugie, postąpił sprawiedliwie. Oszukani żołnierze bardzo się zdumiewali nad sprytem owego chłopca, zwłaszcza, że był bardzo młody. Zresztą dnia piątego głód tak przyparł kapłanów, że zeszli w dół, a straże stawiły ich przed Tytusem, którego jęli błagać, żeby im darował życie. Ale Tytus odparł¹³²², że czas łaski dla nich już minął;
nie ma także już i owej rzeczy, dla której byłby ich może oszczędził; godzi się zresztą Kapłan, Świątynia, kapłanom ginąć razem ze świątynią. Tedy kazał ich stracić.

Ile osób zginęło?

Ogółem powleczono do niewoli w wojnie tej dziewięćdziesiąt siedem tysięcy, w czasie oblężenia zginęło milion i sto tysięcy, wszystko przeważnie rodowici Żydzi, ale zamiejscowi; albowiem na Święto Przaśników lud napłynął ze wszystkich stron do stolicy, wojna zaskoczyła go znienacka, w ciasnocie takiej musiała paść na ludzi zaraza, a potem nieunikniony głód. Że miasto mogło pomieścić taką liczbę ludzi, dowodzi spis dokonany za Cestiusza, który chcąc Neronowi, lekceważącemu sobie naród żydowski, dowieść jego rozkwitu, nakazał arcykapłanom lud w miarę możności policzyć. A ponieważ właśnie przypadało święto Paschy, w czasie którego od godziny dziewiątej do jedenastej¹³³⁷ odbywa się składanie ofiar i dokoła każdej ofiary zbiera się bractwo¹³³⁸, złożone z dziesięciu, a niekiedy i dwudziestu ludzi¹³³⁹, nikt bowiem nie może spożywać ofiary w samotności, przeto naliczono zwierząt ofiarnych dwieście pięćdziesiąt pięć tysięcy sześćset¹³⁴⁰.

Jeżeli tedy na każdą ofiarę choćby dziesięciu ludzi podamy, otrzymamy liczbę ogólną dwa miliony siedemset tysięcy, i to tylko samych ludzi czystych i wyświęconych. Albowiem do składania ofiar nie dopuszczano trędowatych, cierpiących na płynienie nasienia, kobiet słabych na chorobę miesięczną i wszelkiego rodzaju nieoczyszczonych, a także różnych
cudzoziemców, którzy się w czasie obrządku tam znaleźli, tedy większość składała się z przybyszów. Los zatem zrządził, że tu cały naród niby w więzieniu został zamknięty, że wróg otoczył miasto szczelnie ludem natłoczone¹³⁴².
Dlatego też żadna klęska, czy to ręką człowieka zadana, czy ręką Boga, takiej liczby ofiar, jak wtedy, nie pochłonęła. Tych, co się jeszcze ukazywali, Rzymianie albo zabijali, albo brali w niewolę; tych natomiast, co się po chodnikach kryli, szukali pilnie, czyniąc rozkopy; kogo wykryli, zaraz usiekli. Znaleźli tam jeszcze przeszło dwa tysiące trupów takich, którzy albo sami sobie śmierć zadali, albo też zabijali jedni drugich; ale przeważająca ich część poginęła z głodu. Na żołnierzy, którzy tam schodzili, uderzała okropna woń trupia, że wielu natychmiast się cofnęło; kogo zaś żądza łupu w głąb prowadziła, ten musiał się przedzierać przez całe gromady zwłok. W chodnikach tych znaleziono istotnie dużo kosztowności, a chciwość obierała każdą drogę, byle wiodła do łupu. Dobyto też wielu więźniów, zamkniętych przez tyranów, albowiem ludzie ci do ostatniej chwili nie zaniechali swoich okrucieństw. Ale też Bóg obu tych tyranów pokarał, jak na to zasługiwali.
Jan, który wraz z bratem swoim w podziemnych chodnikach marł z głodu, zwrócił się nareszcie do Rzymian z prośbą o łaskę, którą tylokrotnie odrzucał. Szymon zaś, przeszedłszy niesłychaną nędzę, poddał się w okolicznościach, które niżej opiszemy¹³⁴³; miał on być stracony w czasie tryumfu, Jan zaś został skazany na dożywotne więzienie. Rzymianie, puściwszy z dymem najodleglejsze dzielnice miasta, zrównali mury z ziemią.

Tak tedy padła Jerozolima we wtórym roku panowania Wespazjanowego ósmego dnia miesiąca Gorpiajos¹³⁴⁴, przedtem już pięć razy zdobywana, obecnie raz drugi zburzona.
Zdobywali ją kolejno: Asochajos¹³⁴⁵, król egipski, Antioch, Pompejusz, Sosius do spółki z Herodem¹³⁴⁶, nie burząc jej. Zajął i zburzył ją przed nimi król Babilończyków¹³⁴⁷, a mianowicie w tysiąc czterysta sześćdziesiąt osiem lat i sześć miesięcy po jej założeniu.

Pierwszym jej założycielem był władca chananejski, który się zwie w języku miejscowym „król sprawiedliwy”¹³⁴⁸, a był nim rzeczywiście; toteż pierwszy służył Bogu jako kapłan, pierwszy zbudował mu świątynię, przezwawszy miasto Świętą Solimą¹³⁴⁹, przedtem zwane tylko Solimą. Później Dawid, król Żydów, wypędził z miasta Chananejczyków, a osiedlił w nim swych rodaków; w czterysta siedemdziesiąt siedem lat i sześć miesięcy po nim miasto zostało zburzone przez króla babilońskiego. Od Dawida, który pierwszy berło królewskie dzierżył nad Żydami, do zburzenia Jerozolimy przez Tytusa upłynęło lat tysiąc sto siedemdziesiąt dziewięć, a od pierwotnego jej założenia do ostatniego zburzenia lat dwa tysiące sto siedemdziesiąt siedem. Ani starożytność, ani ogromne bogactwo, ani rozmnożenie ludu po całej ziemi, ani też wielka sława obrządku nie uchroniła jej od zagłady.

Oto jak się zakończyło oblężenie Jerozolimy.

Kiedy wojsko wszystko już wymordowało i zrabowało, a rozjuszone żądze daremnie się oglądały, co mogłyby jeszcze zniszczyć, bo dla względów litości nie zostawiano tam nic, Cezar kazał zburzyć doszczętnie miasto i świątynię prócz trzech najtężniejszych wież, Fazaelowej, Mariammy i Hippikos, oraz części muru zachodniego¹³⁵⁰; mur ten pozostawiono dla załogi, która się tu miała obwarować, wieże zaś na pamiątkę, aby potomne pokolenia wiedziały, jak potężne było miasto, które runęło od podmuchu rzymskiego męstwa. Resztę murów zrównano z ziemią tak, że gdyby się tam przybysz jaki zjawił, a wkoło rozejrzał, aniby nawet przypuścił, że stało tam miasto przez ludzi zamieszkałe.
Taki był koniec Jerozolimy, spowodowany szałem buntu, taki koniec owego wspaniałego miasta, cieszącego się rozgłosem wśród wszystkich ludów.

Bawiąc tam, obchodził z wielką uroczystością urodziny brata¹³⁶⁵, na którego cześć kazał stracić wielu jeńców żydowskich. Poginęli w walkach ze zwierzętami, na stosach, w zapasach, a liczba ich wynosiła przeszło dwa tysiące pięćset. Ale choć Żydzi na ten i na tysiączny inny sposób w mękach ginęli, Rzymianom wciąż się zdawało, że jeszcze nie zostali dostatecznie ukarani. Tymczasem Cezar udał się do Berytu; było to miasto kolonialne Rzymian, a leżało w Fenicji. Tam zabawił czas dłuższy, obchodząc wspaniale urodziny rodzica¹³⁶⁶ swego, urządzając nader kosztowne igrzyska i rozwijając niesłychany przepych. I tu znowu, jak w innych miejscowościach, zginęła ogromna ilość żydowskich jeńców.

Powyższy fragment pochodzi z „Wojny żydowskiej” (Bellum Iudaicum) Józefa Flawiusza:

https://wolnelektury.pl/katalog/lektura/jozef-flawiusz-wojna-zydowska

Wikipedia tak pisze:

Judeochrześcijanie, kierując się zawartymi w Ewangeliach wskazaniami Jeszu (por. Mk 13,14), w chwili wybuchu powstania przeciwko Rzymianom w 66 r. opuścili Jerozolimę.  Według Euzebiusza z Cezarei schronili się w Pelli, na wschód od Jordanu[9]”.

Wierni słudzy Boga, zrozumieli i uwierzyli w proroctwa Chrystusa. Dlatego dużo wcześniej opuścili Jerozolimę. 

 

 

Zapraszam do komentowania, wyrażania swojej opinii:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wordpress Social Share Plugin powered by Ultimatelysocial